Kiedy byłam młodsza i mieszkałam jeszcze z rodzicami, mama często piekła ciasto na niedzielę. Wrazie gdyby wpadli niezapowiedziani goście, aby było czym ich poczęstować. Poza tym wtedy też było trochę więcej czasu, bo praca w sobotę była krótsza. Kiedy trochę dorosłam, ten zwyczaj przejęłam ja. Od zawsze lubiłam spędzać czas w kuchni, dlatego jako dziesięciolatka gotowałam gulasze i piekłam ciacha. Kiedy się wyprowadziłam, długo niczego nie piekłam. Działo się to tylko od okazji, ponieważ w pojedynkę ciężko zjeść blachę ciasta. Potem brakowało mi czasu, aby po pracy coś pichcić, a weekendy miałam zajęte. Po kilku latach to się zmieniło. Teraz cieszę się, że weekendy mam wolne i wracam do starego zwyczaju. Przepis na brownie z suszoną śliwką to właśnie ta godzina zarezerwowana w weekend na pieczenie ciasta. Wyszło słodkie, bardzo czekoladowe, po prostu pyszne.
składniki (tortownica 21 x 21)
- 250 g masła
- 300 g gorzkiej czekolady
- 3 duże jajka
- 280 g cukru
- 150 g mąki
- 200 g suszonych śliwek*
- 100 ml mleka
przygotowanie (1h – w tym 40 minut pieczenia)
1. 200 g masła rozpuszczam z 2 tabliczkami czekolady. Odstawiam do przestygnięcia.
2. Jajka ubijam na puszystą masę i dodaję cukier. Następnie dodaję czekoladę i dokładnie mieszam. Potem wsypuję mąkę i łączę składniki, a na koniec dorzucam pocięte śliwki (kilka zostawiam) i miksuję.
3. Ciasto wstawiam na 40 minut do piekarnika nagrzanego na 165*C.
4. Pozostałe masło (50 g) rozpuszczam z mlekiem i tabliczką czekolady. Polewam nią ciasto, a na wierzch posypuję resztą śliwek.
Przepis na brownie z suszoną śliwką zawsze wydawał mi się skomplikowany i czasochłonny. Kiedy zamawiałam to ciasto w restauracji, odbierałam je jako luksus. Okazuje się, że jest to jeden z pomysłów na szybkie i proste ciasto. Przygotowuje się je naprawdę łatwo, nie ma w nim żadnej filozofii. Ponadto samo mieszanie składników to ok. 20 minut, reszta to czas pieczenia, a ten można wykorzystać na inne rzeczy. Polecam szczerze, bo jest bardzo czekoladowe – jak na brownie przystało. *Śliwek było trochę mniej, kilka podjadłam ja, a kilka Diego więc myślę, że było ich ok. 150 g, ale i 200 g będzie ok 🙂
Lubicie brownie, czy nieszczególnie przepadacie za takimi ciastami?
Pingback: Arie Baisch()